Witam.
Jestem uczniem 4 klasy technikum logistycznego w Ostrzeszowie. W mojej szkole ten kierunek powstal dopiero 5 lat temu. Mam watpliwosci co do poprawnosci prowadzenia lekcji przez moja nauczycielke. Ciagle z nia o tym dyskutuje poniewaz uwazam, ze sposob w jaki wyklada nam wiedze jest co najmniej bezsensowny.
Korzystamy z podrecznikow wydanych przez Instytut Logistyki i Magazynowania w Poznaniu, seria "Biblioteka Logistyka".
Lekcje u nas polegaja na przepisywanie suchych definicji i informacji z podrecznika. Naczucielka nie potrafi przelozyc ich na przyklady z zycia. Na sprawdzianach, zaliczeniach itd. wymaga od nas tylko tych wlasnie definicji. Nie mozna napisac nic od siebie, wlasnymi slowami, tak jak to rozumiemy. Uwazam to za wariactwo, poniewaz kazdy potrafi powiedziec co to jest magazyn, zapasy, popyt, podaz i wiele innych wlasnymi slowami, lecz ona wymaga tylko definicji. Rozumiem ze w programie nauczania sa tematy opisujace co to jest misja, wizja, przedsiebiorstwa, dzwig, dzwiganie i podnoszenie, ale czy normalnym jest aby od ucznia wymagac tak banalnych rzeczy? Definicja dzwigania!? Bez przesady! Jesli ktos nie wie co to jest magazyn czy dzwig, to nie powinien wogole sie pchac na taki kierunek. W tym roku jest matura i egzamin zawodowy, a my nie rozwiazalismy jeszcze ani jednego zadania, ktore moze byc na tym egzaminie. Logistyka nie polega przeciez na wkuwaniu definicji i regulek, tylko na logicznym mysleniu, planowaniu... my tego nie mamy. Rozumiem ze teoria jest potrzebna, ale sa granice.
Nie wiem czy wybralem dobre forum, dobry dzial, jesli nie to przepraszam.
Prosze o odpowiedzi i z gory dziekuje.