Bardzo popularnym narzędziem wykorzystywanym w logistyce jest solver - dodatek w Excelu. Można najogólniej powiedzieć, że słuzy on do optymalizacji. Natomiast delikatne zagłębienie tematu nic nie da.
Co do języków to myślę, że angielski to podstawa. Rzadko się spotykam by ktoś z naszych kontrahentów (mowa o całej Europie) kontaktował się z nami bez znajomości języka angielskiego. Po to są tworzone określone stanowiska do kontaktów z zagranicznymi kontrahentami by znać ten język angielski w stopniu minimalnym.
Problem, o którym nikt tutaj nie wspomina, to że połowa Europy Zachodniej (Skandynawia również) myśli, że Słowacja, Polska, Czechy, Rosja, Ukraina, Białoruś to ten sam kraj - tak w dużym skrócie. Ich ignorancja sięga granic jakiekolwiek zdrowego rozsądku.
Trzeba się przyzwyczaić, że Hiszpaniie, Włosi, Portugalczycy czczą sjestę jak jakieś bóstwo (raz trwa 4h raz 7h), Szwedzi nas ostatnio zapytali, czy mamy lotnisko w Polsce jak przyjeżdżali na delegację, Belgowie i Holendrzy z zasady mają wyżej nos niż wieża Eiffla - bywają bardzo aroganccy. Najlepiej w mojej ocenie współpracuje się i profilem obowiązkowości identyfikujemy się z Niemcami (Czechami i Słowakami również), choć niestety, w rozmowie z tymi pierwszymi zawsze czuć ich błędne poczucie wyższości nad całym światem. To takie moje ogólne podsumowanie moich 8 letnich kontaktów logistycznych z oddziałami firm. Bardzo płytkie, globalne, stereotypowe, ale trzeba być przygotowanym, że nie każdy z kim będziemy się kontaktować zna kraj o nazwie Polska.