Czy kolej ma szansę na swój renesans
- Mirosław Szymański, Henryk Zielaskiewicz
- Kategoria: Transport i spedycja
Efekt cieplarniany, smog, to tylko niektóre z zagadnień dotyczących naszego środowiska, które w ostatnim okresie czasu często pojawiają się w mediach. Bardzo dużo mówi się przy tym o konieczności ograniczenia emisji szkodliwych substancji z pieców gospodarstw domowych, zapominając przy tym, iż istotnym czynnikiem zanieczyszczeń jest też transport, w którym wiodącą rolę w tej niechlubnej kwestii odgrywa towarowy transport samochodowy. Wśród przyjaznych dla środowiska naturalnego, a raczej należałoby określić, mniej szkodliwych gałęzi transportu, możemy wymienić transport wodny i kolejowy.
Mając na uwadze zalecenia komisji europejskiej zawarte w Białej Księdze dotyczącej polityki transportowej, która powinna obowiązywać w krajach UE w zakresie podziału zadań pomiędzy gałęzie transportu, wymienia się szereg kierunków działań. Między innymi chodzi o przesunięcia międzygałęziowe w przewozach towarów na odległość powyżej 300 km (do 2030 roku - 30%, a do roku 2050 - 50%) z dróg na transport kolejowy lub wodny. Wymienia się też ukończenie do 2050 roku szybkiej europejskiej sieci kolejowej oraz zachowanie gęstej sieci kolejowej w państwach członkowskich, oraz pełną internalizację kosztów zewnętrznych transportu. Należy zastanowić się, czy w naszym kraju nie powinno zwiększyć się działań mających na celu wzmocnienie udziału w rynku kolejowego transportu towarowego, a wręcz rewitalizację tej gałęzi. W dyskusji na ten temat z pewnością warto przypomnieć niektóre ważne okresy w rozwoju tej gałęzi transportu.
Początki kolejnictwa
Za początek kolei na świecie przyjmuje się rok 1804, kiedy to angielski wynalazca Richard Trevithick skonstruował wysokoprężny silnik parowy, który następnie zastosował do napędzania pojazdu samobieżnego. Maszyna nosiła nazwę Invicta (Niezwyciężona) i ciągnęła po szynach wagony do lokalnej huty. Jednak ówczesne szyny były kruche i nie wytrzymywały ciężaru 5 ton, bo tyle ważył ów pojazd. Po zmniejszeniu ciężaru pojazd stracił przyczepność i w ogóle nie chciał się przemieszczać. Z tego powodu próby zakończyły się niepowodzeniem. Pierwszymi udanymi konstrukcjami lokomotyw były: parowóz Puffing Billy konstrukcji Williama Hedleya z 1814 roku oraz z tego samego roku parowóz Milord angielskiego konstruktora-samouka Georga Stephensona, wykorzystywany do transportu węgla z kopalni. Parowóz Stephensona był w stanie ciągnąć 30 ton ładunku z prędkością 6 km/h i jako pierwszy był wyposażony w koła obręczowe dające dobrą przyczepność do toru. W 1823 roku otworzył on wraz z synem Robertem pierwszą na świecie fabrykę parowozów. Natomiast 27 września 1825 roku w Anglii otwarto pierwszą, liczącą 16 km długości, linię kolejową z Stockton do Darlington. Prowadzony przez samego George'a Stephensona parowóz Locomotion, ciągnąc 80 ton ładunku przez ponad dwie godziny, osiągnął na jednym z odcinków prędkość 39 km/h. Jednak za pierwowzór znanych nam dzisiaj parowozów uważa się parowóz Stephensona Rocket, który w słynnym wyścigu lokomotyw pomiędzy Manchester a Liverpool w 1829 roku rozwinął prędkość 46 km/h. I chociaż od swojego powstania trakcja parowa wraz z postępem techniki rozwijała się w coraz szybszym tempie, to dotrwała tylko do połowy XX wieku. Wraz z rozwojem technicznym i technologicznym stopniowo wypierana była przez tabor nowej generacji. Nadeszła era bardziej nowoczesnych rozwiązań, jakim były lokomotywy trakcji spalinowej i elektrycznej. W 1879 roku na wystawie w Berlinie po raz pierwszy pojawiła się lokomotywa elektryczna. Jej autorem był Ernest Werner von Siemens. Natomiast w 1912 roku zbudowano pierwszą lokomotywę, napędzaną silnikiem Diesla. Były to początki nowej ery w rozwoju kolejnictwa. Nowy tabor okazał się tańszy, bardziej niezawodny, o wiele bardziej efektywny i o większej sprawności energetycznej.
Cały artykuł jest dostępny poniżej w formacie PDF.
Źródło: Czasopismo Logistyka