Rajd Dakar 2009 oczami logistyka
- Serieys David,Nowak Iwo
- Kategoria: Logistyka
Wywiad z Davidem Serieys, szefem logistyki MMSP.
31 Rajd Dakar, po raz pierwszy w historii, został rozegrany w 2009 roku na terytorium Ameryki Południowej, zgodnie z decyzją jego organizatora, Amaury Sport Organisation.
Całkowita długość trasy rajdu Dakar 2009 (rozegranego w dniach 3-18 stycznia) wyniosła 9 574 km, z czego 5 652 km podzielono na 14 odcinków specjalnych. Ich długość wahała się od 215 do 666 km. Zawodnicy musieli także zmierzyć się z dużymi wysokościami, bowiem trasa biegnąca prze Andy osiągała wysokość ponad 3000 m n. p. m. Na starcie rajdu w Buenos Aires stanęło 217 motocykli, 25 quadów, 177 samochodów i 81 ciężarówek.
Iwo Nowak: Jaki wpływ na pańskie działania i zadania oraz logistyczną stronę przedsięwzięcia ma przeniesienie rajdu Dakar z Afryki do Ameryki Południowej?
David Serieys: Zakres mojej odpowiedzialności nie uległ żadnej zmianie. Nadal muszę zająć się kompletną logistyką operacji podejmowanych przez zespół. To dotyczy precyzyjnego planowania ruchów zespołu, zakwaterowania, zaopatrzenia w paliwo, transportu towarów i organizacji działań przed, podczas i po każdym z etapów rajdu. Przeniesienie imprezy z Afryki do Chile i Argentyny nie zmieniło zasadniczo mojego podejścia do zadań, jakie czekają mnie podczas tej edycji Dakaru. Nie miałem ani razu do czynienia z dwiema identycznymi imprezami i za każdym razem całe planowanie trzeba było rozpoczynać od czystej kartki papieru. Faktycznie mieliśmy już wypracowane pewne schematy na przestrzeni lat, jak choćby poznanie i zrozumienie wymogów, jakie musieliśmy spełnić w Afryce, a zorganizowanie Dakaru w Południowej Ameryce było całkowicie nowym wyzwaniem dla większości uczestników. Pamiętajmy jednak, że MMSP jest niesłychanie doświadczoną organizacją i może czerpać wiedzę na przykład ze swojego udziału w wielu edycjach Por Las Pampas Rally.
I. N.: Czy ta przeprowadzka uczyniła pańską pracę bardziej skomplikowaną?
D. S.: Pewne aspekty mojej pracy naturalnie stały się bardziej złożone, ale inne łatwiejsze. Przykładowo, transport całego naszego ekwipunku i pojazdów pomocniczych do Ameryki Południowej był zdecydowanie łatwiejszy, dzięki temu, że A. S. O. zagwarantowało statek, który przewiózł niemal wszystko z Le Havre do Buenos Aires. Transport lotniczy wykorzystaliśmy w dwóch przypadkach: wysłanie Racing Lancerów po "shakedownie" we Francji i dowiezienie koniecznych części i podzespołów na dzień odpoczynku w Valparaiso. Mogliśmy także korzystać z szerokiego wsparcia udzielanego nam przez lokalnych przedstawicieli Mitsubishi - takich jak argentyński importer Alfa Car, czy centrali MMC Chile. Musiałem jedynie przygotować szczegółowe zestawienie naszych potrzeb, a oni w profesjonalny sposób realizowali nasze zamówienia. Obie firmy doskonale zdają sobie sprawę z tego, co jest potrzebne, bo obie wystawiają samochody w tamtejszych rajdach cross-country, łącznie z Por Las Pampas. Mam pełne zaufanie do nich i mogłem polegać na ich współpracy.
Artykuł pochodzi z czasopisma "Logistyka" 1/2009.