Optymalizuj logistykę w firmie: Aktualne trendy i sprawdzone rozwiązania dla Twojego biznesu

Zaloguj się

Ukraińcy na polskim rynku pracy

  •  Janusz Mincewicz, Magda Dąbrowska
  • Kategoria: E-gospodarka

Od rozpoczęcia wojny na Ukrainie wskaźnik koniunktury w transporcie i branży budowlanej znacznie spadł. Pracodawcy w firmach, w których braki kadrowe spowodowane wojną stały się bardzo odczuwalne, z dużym niepokojem myślą o przyszłości. Z Magdą Dąbrowską, wiceprezes Grupy Progres, rozmawia Janusz Mincewicz.

Janusz Mincewicz: W Polsce jest już ponad 2 mln uchodźców z Ukrainy, jest też ustawa pomocowa, uproszczona procedura legalizująca pobyt i pracę w Polsce. Jak taka ilość Ukraińców wpłynęła na polski rynek pracy?

Magda Dąbrowska: Miesiąc po ataku Rosji na Ukrainę nasz rynek pracy wydaje się nie do poznania. Zmienił się profil kandydatów przyjeżdżających do Polski, ich oczekiwania dot. etatu i dodatków pozapłacowych. Firmy rozpoczęły proces rekrutacji Ukraińców uciekających przed wojną i modernizacji stanowisk, a niektórzy już „kombinują” jak zarobić na specustawie, kiedy w przemyśle wskaźnik ogólnego, bieżącego klimatu koniunktury spadł w marcu o 6,7 pkt.

J.M.: PESEL umożliwiający rozpoczęcie pracy w Polsce otrzymało już ponad 10 proc. Ukraińców. Kiedy pojawią się na rynku pracy?

M.D.: Osoby uciekające przed wojną i po pewnym czasie myślące o pracy, zaczynają jej szukać po 3 tygodniach pobytu w Polsce. Ukraińcy szukają etatu w pakiecie z zakwaterowaniem dla nich i rodziny – 1 miejsce pracy wymaga 4 miejsc noclegowych. Jak wynika z danych Grupy Progres, Ukraińcy, którzy uciekli nad Wisłę przed wojną i zaczynają myśleć o pracy, potrzebują ok. 3 tygodni na aklimatyzację i rozpoczęcie poszukiwania zatrudnienia Nieuczciwi pracodawcy zaczynają wykorzystywać specustawę, by odnieść jak najwięcej korzyści. Wojna pogorszyła nastroje pracodawców, wielu z nich zastanawia się, co robić dalej.

J.M.: Dlaczego, skoro Ukraińcy byli chętnie zatrudniani w Polsce?

M.D.: Według danych Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej w 2021 r. zezwolenia na pracę w Polsce przyznano 504.172 obcokrajowcom. Niemal 65 proc. osób z tej grupy (325.213) stanowili Ukraińcy. W tym roku liczba pracowników z Ukrainy znacznie wzrośnie, wielu z nich przyjechało do Polski po wybuchu wojny i już szuka zatrudnienia w naszym kraju. Obecnie chęć jego podjęcia deklarują głównie kobiety, które coraz częściej pytają nie tylko o wynagrodzenie, ale także o kwestie pozapłacowe. Przed wybuchem wojny obcokrajowcy liczyli, że pracodawca zapewni im nocleg czy darmowy transport do pracy. Obecnie kluczowe jest nie tylko bezpłatne zakwaterowanie, ale też jego standard, bo wiele kandydatek to matki z dziećmi, którym zależy na warunkach mieszkaniowych uwzględniających potrzeby najmłodszych.

J.M.: Jak od wybuchu wojny wrosła ilość Ukraińców chętnych do podjęcia pracy w Polsce?

M.D.: W ciągu miesiąca liczba kandydatów do pracy pochodzących z Ukrainy zwiększyła się pięciokrotnie. Wraz z nimi wzrosło zapotrzebowanie na kwatery rodzinne. Przed wojną pracodawcy uwzględniali tego typu potrzeby, przede wszystkim w przypadku par przyjeżdżających do naszego kraju. Obecnie wielu z nich, planując zatrudnienie i zakwaterowanie, bierze pod uwagę również dzieci czy dziadków, którzy często towarzyszą kandydatom do pracy. Z naszych danych wynika, że jeszcze na początku roku na 10 zatrudnianych pracowników przypadało 10 miejsc noclegowych. Obecnie takich miejsc jest 40, bo musimy zapewnić zakwaterowanie również dla rodzin Ukraińców. Przez co kwatery, w których kiedyś mieszkali tylko pracownicy, zmieniły swój charakter na rodzinne miejsca pobytu. Wielu Ukraińców może liczyć na wsparcie pracodawców, jednak muszą być czujni, bo nie każdy z nich ma dobre intencje i z pozoru atrakcyjna oferta pracy, może przynieść im więcej szkody niż pożytku.

J.M.: Ukraińcy, by podjąć pracę w Polsce, muszą mieć PESEL

M.D.: Od 16 do 31 marca 2022 r., czyli po wejściu w życie specustawy o pomocy obywatelom Ukrainy w związku z konfliktem zbrojnym na terytorium tego państwa, Ukraińcom przyznano już prawie 500 tys. numerów PESEL. To oznacza, że ponad 20 proc. uciekających przed wojną może rozpocząć legalną pracę zgodną z obowiązującymi przepisami. Ustawa, na którą czekało wielu pracodawców ułatwia zatrudnianie naszych wschodnich sąsiadów. Jednak już pojawiają się sygnały, że niektóre z zapisów mogą być błędnie interpretowane lub stanowić furtkę do nadużyć dla nieuczciwych pośredników.

J.M.: Dlaczego?

M.D.: Bo obowiązujące przepisy, przygotowane w trzy tygodnie po wybuchu wojny, były bardzo potrzebne, jednak już po kilku dniach od ich wejścia w życie wyraźnie widzimy, które kwestie należy doprecyzować. Obecnie pracodawca ma 14 dni na powiadomienie urzędu o tym, że obywatel Ukrainy rozpoczął u niego pracę, ale nie musi informować o jej zakończeniu. To uproszczenie, niestety może prowadzić do chaosu i nadużyć, bo biorąc pod uwagę bardzo dużą liczbę Ukraińców oraz tempo przepływu informacji urzędowych, trudno będzie połapać się, gdzie właściwie pracuje dana osoba i czy nadal jest w Polsce. W statystykach urzędowych wystąpi efekt pracownika „widmo” . To furtka dla nieuczciwych pośredników, którzy już werbują Ukraińców do pracy i z pewnością wykorzystają panujący obecnie harmider. Obawiam się też, że niektórzy pracodawcy zatrudniający niewykwalifikowanych pracowników będą kierować się chęcią pozornego zysku. Z tego powodu zaczną zwalniać obecną kadrę, a na jej miejsce przyjmować uciekających przed wojną Ukraińców, bo według obowiązującej ustawy koszt ich zatrudniania jest mniejszy niż osoby, której specustawa nie obejmuje. Odchodzą wydatki przeznaczane m.in. na oświadczenie o powierzeniu pracy czy inne dokumenty niezbędne do legalnego zatrudniania obcokrajowców.

J.M.: Skąd te obawy?

M.D.: Ustawa z 12 marca 2022 r. o pomocy obywatelom Ukrainy w związku z konfliktem zbrojnym na terytorium tego państwa, nie uwzględnia Ukraińców, którzy szukają schronienia w Polsce, ale do naszego kraju nie przyjechali bezpośrednio ze swojej ojczyzny. Takie osoby, które uciekają przed wojną lub nie mogą wrócić do macierzystego kraju, nie są objęte specustawą, mimo że powodem ich pobytu w Polsce jest wojna trwająca w Ukrainie. Niestety, nie każdy pracodawca orientuje się w meandrach obowiązującego prawa i nie bierze pod uwagę, w którym miejscu dana osoba przekroczyła granicę.

J.M.: Czy dofinansowanie do noclegu i wyżywienia dla tych Polaków, którzy przyjmują Ukraińców, to dobre rozwiązanie?

M.D.: Mimo możliwości uzyskania dofinansowania noclegu i wyżywienia zapewnianemu uchodźcy, Polacy jeszcze nie zaczęli masowo składać wniosków o pokrycie tych kosztów. Co więcej, w wielu urzędach nie jest to jeszcze możliwe, bo trwają prace organizacyjne umożliwiające sprawne przyjmowanie i rozpatrywanie wniosków oraz wypłatę świadczeń. Każdy to zdecyduje się na ten krok, może ubiegać się o 2400 zł . To maksymalna kwota, jaką będzie można otrzymać za udzielenie noclegu i wyżywienia jednemu uchodźcy przez 60 dni. Przepisy dopuszczają przedłużenie tego okresu, ale potrzebna będzie zgoda wojewody. Gmina ma miesiąc na rozpatrzenie wniosku. To czy świadczenie zostanie przyznane lub wypłacone, może być uzależnione od weryfikacji warunków wyżywienia i zakwaterowania.

J.M.: Co będzie dalej, po 60 „ustawowych” dniach?

M.D.: Wyzwaniem na dziś jest ustalenie planu na kolejne miesiące, który uwzględni bardzo wiele zmiennych oraz aspekt finansowy. Nie wiemy, kiedy skończy się wojna. Nawet jeśli ten termin jest bliski, to duża część Ukraińców nie wróci od razu do swojej ojczyzny. Dlatego trzeba brać pod uwagę, że będą musieli otrzymywać wynagrodzenia, które pozwolą im m.in. na wynajęcie mieszkania i utrzymanie bliskich, jeśli pracodawca nie uwzględni długofalowego zakwaterowania całych rodzin. Co więcej, wiele firm, które obecnie pomagają, ma na tę pomoc określony budżet i ich zasoby niedługo mogą zostać wyczerpane. Gdy dodatkowo skończy się lub zmniejszy pomoc państwa i obywateli, to wielu Ukraińców może bardzo szybko wyjechać z Polski, bo będą szukali lepszych warunków do życia lub wrócą do ojczyzny, bo już deklarują, że chcą to zrobić. Pracodawcy uwzględniający tę grupę w swoich planach kadrowych, powinni brać pod uwagę, że część z tych osób nie zwiąże się z nim na dłużej. Czujne muszą być też organizacje czy instytucje, które swój profil dostosowują tylko do uciekających przed wojną Ukraińców i nie są na tyle elastyczne, by w razie potrzeby i spadku liczby Ukraińców w Polsce, dokonać jego ponownej modyfikacji.

J.M.: Potrzebny jest więc długofalowy plan działania.

M.D.: Długofalowy plan działania jest wręcz niezbędny i już trzeba nad nim pracować, bo nastroje wśród przełożonych miesiąc po wybuchu wojny nie są najlepsze. Koniunktura pogarsza się m.in. w przemyśle zatrudniającym głównie mężczyzn i borykającym się z brakami kadrowymi. Wskaźnik ogólnego, bieżącego klimatu koniunktury – w tym sektorze gospodarki – w marcu wyniósł -16,7 pkt., co oznacza spadek w ciągu miesiąca o 6,7 pkt. Krytycznie w przyszłość patrzą również pracodawcy z branży transportowej i budowlanej, których braki kadrowe spowodowane wojną są bardzo odczuwalne. Według GUS, w transporcie wskaźnik koniunktury spadł w marcu z -12,7 pkt. do -28,3 pkt, a w budownictwie z -19,3 pkt. do -26,5 pkt.

Czytaj także:
Jak zatrudnić imigranta z Ukrainy? Jakie dokumenty są potrzebne i czy obecnie procedura została uproszczona?
Żabka zatrudni uchodźców z Ukrainy
Ukraina. Bezpieczeństwo pracowników najważniejsze

Zaloguj się by skomentować