Amazon w czasie pandemii
- Marcel Płoszczyński
- Kategoria: Pozostałe zagadnienia
Czeka nas kryzys stulecia, jakiego nie widzieliśmy od czasów II Wojny Światowej. Analitycy Banku Światowego straszą nas swoimi prognozami. Cóż, koronawirus zbiera swoje żniwo, a gospodarka, podobnie jak ludzie dotknięci chorobą, boryka się z powirusowymi powikłaniami. Jednak nie dotyczy to wszystkich… W czasie gdy inni cierpią katusze, serwis Amazon notuje rekordowe obroty i przekroczył magiczną granicę wyceny 1 bln USD, a jego właściciel Jeff Bezos zarabia 2,5 tys. USD na sekundę!
Najnowsze prognozy, przygotowane przez specjalistów Banku Światowego sugerują, że globalna recesja koronawirusa (COVID-19) będzie najgłębszą i najdotkliwszą od czasu II Wojny Światowej. A to jeszcze nie koniec złych wieści, ponieważ jak twierdzą analitycy, będziemy mieli do czynienia z największą ilością gospodarek odnotowujących spadek wartości produkcji na mieszkańca od przeszło 150 lat!
Największy kryzys w historii ludzkości
W najnowszej historii ludzkości, globalna gospodarka doświadczyła 14 szerokozasięgowych recesji, począwszy od 1870 r.: w 1876, 1885, 1893, 1908, 1914, 1917-21, 1930-32, 1938, 1945-46, 1975, 1982, 1991, 2009 i 2020. Najświeższe załamanie rynku, wywołane pandemią COVID- 19 zdaje się jednym z poważniejszych kryzysów, jakiego doświadczyła ludzkość od blisko 70 lat.
Ayhan Kose i Naotaka Sugawara z Banku Światowego ostrzegają nas przed nieuchronnością i rozmachem kryzysu, jaki wybuchnie na skutek globalnego lockdownu. Specjaliści twierdzą, że obecna recesja będzie najgłębszą od 1945-46 i swoim rozmachem, wręcz zawstydzi Wielki Kryzys z 2009. Jak wskazują analitycy, koronokryzys stanie się ponad dwukrotnie większy niż recesja związana załamaniem światowej gospodarki, której przyczyną była zapaść na rynku pożyczek hipotecznych wysokiego ryzyka w USA w latach 2007-2009.
O tym, jak szybko wydostaniemy się ze śmiertelnego uścisku kryzysu gospodarczego, zdecydują najbliższe miesiące. Wciąż wiele zależy od tego, jak będzie wyglądała druga połowa bieżącego roku. Zachodnie gospodarki sukcesywnie znoszą kolejne ograniczenia, jednakże na horyzoncie pojawia się zagrożenie powrotu pandemii. Po tym, jak przez 56 dni nie odnotowano żadnego zakażenia, dziś mówi się o ponad 100 osobach, u których wykryto COVID-19, które przebywały na obszarze pekińskiej dzielnicy Fengtai. To może być sygnał ostrzegawczy dla społeczeństwa i biznesu. Chwila oddechu, jaką teraz mamy to doskonały czas na rekonesans i inwestycje w cyfrowe innowacje, o czym doskonale wie Jeff Bezos. Założyciel Amazona całymi garściami czerpie w rozwoju technologii, dzięki czemu w czasach kryzysu, odnosi rekordowe rezultaty.
Jeżeli pandemia nie powróci, a gospodarki będą oswobodzone z kolejnych ograniczeń to według optymistycznego scenariusza opracowanego przez specjalistów z Oxford Economics, światowe PKB i tak się zmniejszy, ogółem o około 2,8% w 2020 r.. Wniosek jest jeden - to, że dostaniemy postkoronowym rykoszetem jest pewne, pytaniem otwartym pozostaje jedynie, jak bardzo.
Gospodarcza kotwica
Ta kondycja gospodarki jest efektem powikłań powirusowych, z jakimi boryka się biznes. Przedsiębiorstwa, zarówno te małe, jak i wielkie o statusie korporacji, natrafiły na przeszkodę, jakiej wcześniej nie znały. To, co dotychczas wydawało się wyłącznie teoretycznym zagrożeniem, stało się codziennością. Mało która firma posiadała gotowy plan działań zapobiegawczych, opisujący sposób postępowania w trakcie globalnego lockdownu.
Mimo że wiele przedsiębiorstw cierpi katusze, wynikające z dramatycznego spadku przychodów, istnieją firmy, które doskonale odnajdują się w nowej rzeczywistości.
- Dziś biznes można podzielić na trzy grupy. Pierwsza to firmy, które od dawna wykorzystują nowoczesne rozwiązania IT, nie boją się transformacji i chętnie angażują się w nowatorskie projekty. Druga grupa to przedsiębiorstwa, które dopiero teraz dostrzegły taką potrzebę i panicznie szukają sposobu na szybką transformację, która pozwoli im podreperować nadszarpnięty budżet. Jest też i trzecia grupa, technologiczni ignoranci, którzy są głusi i ślepi na możliwości, jakie oferuje internet - wylicza Sascha Stockem, CEO Nethansy, która wprowadza polskie i niemieckie firmy na Amazona, gdzie przy pomocy wyposażonego w sztuczną inteligencję systemu Clipperon w kompleksowy sposób zarządza ich sprzedażą.
Do pierwszej grupy wskazanej przez Stockema z pewnością zalicza się amerykański gigant e-commerce. Firma założona w 1994 r. przez Jeffa Bezosa stała się jedną z najcenniejszych marek na świecie. W trakcie pisania tego tekstu kapitalizacja rynkowa potentata e-handlu wynosi blisko 1,3 mld USD. Na koniunkturę nie może również narzekać właściciel Amazona, Jeff Bezos. Według indeksu miliarderów Bloomberga jest on jedynym spośród pięciu najbogatszych ludzi na świecie, który nie stracił pieniędzy w 2020 roku. Zagraniczne media szacują, że tylko w ciągu ostatnich trzech miesięcy prezes Amazon zarobił ponad 5 mld USD, dzięki czemu jest wyceniany przez serwis Bloomberg na 120 mld USD netto. Czy to wiele? To o około 36% więcej niż monarchia brytyjska, której wartość szacuje się na 88 mld USD. Być może, wpływ na taką wycenę ma fakt, że szef Amazona zarabia około 2,5 tys. USD na sekundę - to równowartość 2 miesięcy pracy w Polsce, wg najnowszego raportu GUS.
Jak widać, wybuch Covid-19 nie spowolnił Amazona. Stało się zupełnie odwrotnie. Gdy inne firmy ograniczały bądź zawieszały swoją działalność, korporacja z Seattle nie nadążała z obsługą zamówień. Czy to zasługa tytanicznej pracy, wykonanej przez pracowników korporacji? Nie do końca. Los uśmiechnął się do Jeffa Bezosa. Jego firma umacnia swoją pozycję globalnego lidera e-commerce poprzez inwestycje w nowe technologie oraz optymalizację sieci logistycznych. Okoliczności, w jakich znalazł się świat dotknięty pandemią, wyeksponowały zalety największej platformy sprzedażowej świata. Okazało się, że jest ona idealnym plastrem na rany, jakie retailowi zadał koronawirus. - To historia jak z kina, gdzie superbohaterów tworzą okoliczności, a nie umiejętności. Podobnie jest z Amazonem, któremu umiejętności wprawdzie nie brakuje, ale sprzyjająca koniunktura, odrobina szczęścia i konsekwencja w działaniu dały efekt synergii - mówi Sascha Stockem.
Ławka rezerwowych
Jest dobrze, a nawet za dobrze. Skala sukcesu komercyjnego przytłoczyła giganta e-commerce, który poinformował niedawno, że zmuszony jest wykonać gruntowne przemeblowanie w swojej sieci sklepów spożywczych Whole Foods. Na terenie USA funkcjonuje obecnie 487 stacjonarnych sklepów pod tą marką. By ograniczyć ryzyko zakażenia koronawirusem, kierownictwo postanowiło zmniejszyć liczbę klientów, jacy mogą przebywać w nich jednocześnie. Dodatkowo codziennie prowadzone są kontrole temperatury, a pracownikom nie brakuje masek i rękawiczek.
- Przedstawiciele Amazon w rozmowie z The Guardian chwalą się, że od wybuchu epidemii zdolność do składania zamówień spożywczych wzrosła o ponad 60%. Władze spółki obiecują, że zrobią co tylko w ich mocy, by sprostać wymaganiom rynku. W tym celu zatrudnionych zostało 100 tys. osób, a w planie jest utworzenie kolejnych 75 tys. etatów - relacjonuje CEO Nethansy.
Wciąż jest to jednak za mało, mimo że liczbę zlokalizowanych przy sklepach punktów odbioru produktów zwiększono blisko dwukrotnie (z 80 do 150). Dynamicznie rosnący popyt zmusił Amazona do podjęcia trudnej decyzji, aby priorytetowo traktować internetowe zamówienia żywności, pochodzące od obecnych klientów, a nowych użytkowników umieszczać w tzw. poczekalni. Wywołało to niemałą burzę w mediach społecznościowych. Postawiony pod ścianą Amazon planuje wprowadzić nową funkcję, która pomoże klientom zabezpieczyć wirtualne "miejsce w kolejce". Dystrybucja zamówionych dóbr będzie realizowana według kolejności zgłoszeń.
Gigant wzywa posiłki
Jak wynika z analizy McKinsey, ponad jedna czwarta wszystkich miejsc pracy w Europie może być dotknięta skutkami ekonomicznej pandemii koronawirusa. Konsultanci oszacowali, że nawet 59 milionów miejsc pracy jest zagrożonych takimi czynnikami, jak skrócenie czasu pracy, tymczasowe przerwy w pracy lub trwała utrata zatrudnienia, jednak patrząc na statystyki, drastycznej fali zwolnień, jak na razie nie odnotowano.
A w tym samym czasie Jeff Bezos, zamiast redukować swoją kadrę, wydaje się krzyczeć: wszystkie ręce na pokład. Proces rekrutacji ruszył pełną parą, jednak zanim w magazynach pojawią się nowi pracownicy, amerykańska spółka stara się zachęcić swoją dotychczasową kadrę, podwyższając stawkę godzinową o 2 USD. Okazuje się, że to za mało by przekonać zirytowanych nadmiarem pracy magazynierów.
Gdy wybuchła epidemia, pracownicy umysłowi Amazona zostali wysłani do domu, podczas gdy armia zbieraczy i pakowaczy musiała stawić czoła lawinie obowiązków, jakie spadły na nią po wprowadzeniu lockdownu. Zaniepokojeni swoim zdrowiem i przerażeni nawałem pracy, przygotowali petycję do zarządu. 1500 pracowników Amazona podpisało się w kwietniu pod prośbą o optymalizację miejsca pracy pod kątem zabezpieczeń przed zakażeniem Covid-19. Również amerykańskie władze stanowe dostrzegły skalę problemu. Prokuratorzy generalni w 14 stanach i Dystrykcie Kolumbii wysłali list do Jeffa Bezosa, wzywając go do zrewidowania obowiązujących procedur. Napięcie, jakie panuje wewnątrz amerykańskiej spółki, najlepiej ilustruje fakt, że kilku pracowników magazynu Amazon Staten Island na znak protestu odeszło z pracy. Miało to miejsce po tym, jak jeden ze współpracowników zachorował na koronawirusa.
W tym samym czasie, gdy gospodarka się kurczy, a ludzie drżą o swoje posady, gigant e-commerce bije rekordy przychodów. Paradoksalnie zapotrzebowanie na zasoby ludzkie, dzięki którym w dobie pandemii Amazon stał się ostoją konsumentów, okazało się dla spółki sporym problemem. Managerowie firmy stanęli przed ogromnym wyzwaniem: jak zarządzać tą rozpędzoną machiną tak, by zaspokoić rosnące potrzeby społeczeństwa, dbając jednocześnie o własnych pracowników.
- To istotny moment w historii spółki, który pokazuje, jak ważną rolę odgrywa ona dla społeczeństwa. Niebywała zdolność zaspokajania popytu w pewnym sensie czyni ją podmiotem użyteczności publicznej. To platforma handlowa zrzeszająca sprzedawców z całego świata, której logistyczne mięśnie uniosły ciężar lockdownu, dostarczając niezbędne do życia produkty milionom osób. Pracownicy Amazona, podobnie jak lekarze czy pielęgniarki, zasługują na miano bohaterów - zwraca uwagę Sascha Stockem.
Amazon doskonale zdaje sobie sprawę, że takie kroki jak podwyżki czy rotacja zespołów są jedynie doraźnymi rozwiązaniami, dlatego gigant ogłosił zwiększenie inwestycji w dodatkowy personel z początkowej wartości 350 mln USD do ponad 500 mln USD. Dzięki temu będzie w stanie zatrudnić kolejne 75 tys. osób, co powinno zaspokoić wzmożone zapotrzebowanie na moce przerobowe.
Na tym nie kończą się problemy Amazona. Sen z powiek managerów firmy spędza fakt, że jej magazyny mogą stać się w każdej chwili ogniskiem zakażeń Covid-19. Aby zabezpieczyć się przed taką ewentualnością, firma zainstalowała kamery termiczne, które umieściła w magazynach na całym świecie, aby szybko i sprawnie kontrolować pracowników pod kątem objawów koronawirusa. Kamery są w stanie wykryć gorączkę, porównując ciepło ciała danej osoby z ciepłem otoczenia. Technologia jest szybsza niż termometry bliskiego zasięgu, z których firma korzystała uprzednio.
Nie jest tajemnicą, że Amazon ma swoich zaciętych wrogów i oddanych miłośników. Nie wszystkim np. podoba się polityka kadrowa firmy. Warto jednak pamiętać, że platforma handlowa Jeffa Bezosa nawet pod presją pandemii nie zawodzi swoich klientów.
- Pomyśl o tym, jak wyglądałoby Twoje życie bez Amazona? - zapytał retorycznie prezes Google, Eric Schmidt. - Ludzie powinni być trochę bardziej wdzięczni za to, że takie firmy uzyskały kapitał, dokonały inwestycji i zbudowały narzędzia, których teraz używamy i dzięki czemu naprawdę nam pomogły - dodał Schmidt.
Źródło: Nethansa; Lightbe