Bruksela zagłosowała przeciwko polskim przewoźnikom
- oprac. IW
- Kategoria: Transport i spedycja
Parlament Europejski przyjął tzw. pakiet mobilności. Jest to kolejny, przedostatni już krok, w drodze do ostatecznego przyjęcia kluczowych zmian w trzech bardzo istotnych obszarach sektora transportu, czyli: zasad delegowania kierowców, czasu jazdy, przerw i odpoczynków oraz dostępu do rynku przewozów (kabotaż).
Delegowanie. Sprawozdanie przyjęte w stosunku głosów 317 do 302 (14 wstrzymujących się).
Jedna z najważniejszych, przegłosowanych zmian, dotyczy obowiązywania zagranicznej płacy minimalnej dla kierowców. Z obowiązków, związanych z delegowaniem, został wykluczony tranzyt (przejazd przez terytorium danego kraju bez załadunku oraz rozładunku). Wyłączenie z delegowania ma także dotyczyć tzw. przewozów bilateralnych (obustronnych), czyli "transportu ładunku z państwa siedziby przewoźnika do innego państwa, np. z Polski do Hiszpanii oraz przewóz powrotny do państwa siedziby przewoźnika po wykonaniu dostawy w ramach tego przewozu".
W drodze do kraju docelowego i w podróży powrotnej ma być dozwolony dodatkowy załadunek lub rozładunek w innych państwach na trasie przejazdu (w obu kierunkach), bez podlegania zasadom delegowania. Możliwy jest także inny scenariusz, czyli dwa załadunki lub rozładunki w drodze powrotnej, jeżeli nie miał miejsca załadunek lub rozładunek w trakcie podróży z Polski.
- Przegłosowane przepisy po raz kolejny komplikują zakres stosowania płacy minimalnej. Wynika z nich niestety, że większość przewozów wykonywanych przez polskie firmy poza granicami naszego kraju będzie podlegać pod zasady delegowania. Oznacza to wzrost kosztów, obowiązków administracyjnych, biurokrację i konieczność znajomości złożonych zasad rozliczania w różnych krajach Wspólnoty. Dla polskich przewoźników spore wyzwanie i znaczące utrudnienie w funkcjonowaniu przedsiębiorstwa oraz opłacalności kontraktów - tłumaczy Kamil Wolański, ekspert Ogólnopolskiego Centrum Rozliczania Kierowców (OCRK).
Czas pracy. Sprawozdanie przyjęte w stosunku głosów 395 do 236 (5 wstrzymujących się).
W drugim sprawozdaniu na uwagę zasługuje przegłosowany zapis, iż przewoźnik będzie musiał organizować pracę kierowców w taki sposób, aby mogli wrócić do domu przynajmniej raz na cztery tygodnie.
- Nadal nie jest wyjaśniony fakt, w jaki sposób pracodawca będzie musiał udowadniać to, że zapewnił kierowcy powrót do Polski, a kierowca, który nie wrócił, zrobił to z własnej woli. Przedsiębiorca w takim wypadku nie jest w stanie zmusić osoby, która w trakcie odpoczynku swobodnie dysponuje swoim czasem, aby wróciła do miejsca swojego zamieszkania. To kolejna sytuacja, na którą przewoźnik nie będzie miał wpływu, a może zakończyć się nałożeniem bardzo wysokiej kary - argumentuje Łukasz Włoch, główny ekspert OCRK.
Dostęp do rynku. Sprawozdanie przyjęte w stosunku 371 do 251 (13 wstrzymujących się).
Parlament przyjął również mocno kontrowersyjne - szczególnie w ocenie państw z Europy Wschodniej - stanowisko, w którym ograniczono wykonywanie kabotażu do jedynie trzech dni, przy kolejnej operacji w tym samym kraju dopiero po 60 godzinach i do czasu wykonania nowego przewozu międzynarodowego z państwa członkowskiego, w którym przedsiębiorstwo ma siedzibę.
- W praktyce oznacza to koniec działalności firm transportowych, które specjalizują się w tego typu przewozach. Tak drastyczne ograniczenie wykonywania transportów kabotażowych nie ma nic wspólnego z obowiązującą w Unii Europejskiej zasadą swobody przepływu towarów i usług i jest mocnym ciosem wymierzonym we wschodnioeuropejskie, szczególnie polskie, przedsiębiorstwa - dodaje Kamil Wolański.
Co dalej?
Teraz stanowisko Parlamentu Europejskiego zostanie przekazane do Rady Unii Europejskiej. Jeżeli Rada UE je zaakceptuje, to przy zachowaniu odpowiedniego vacatio legis (okresu przejściowego), regulacje te zaczną obowiązywać.