Ostatnie dwudziestolecie to m.in. czas silnego rozwoju budownictwa logistycznego w Polsce, w tym zwłaszcza obiektów magazynowych, które przekształciły tysiące hektarów pól i łąk wokół dużych oraz mniejszych miast w obszary przemysłowo-dystrybucyjne o krajowym i międzynarodowym zasięgu oddziaływania. W efekcie, pod bokiem aglomeracji miejskich wyrosły aglomeracje logistyczne, tętniące życiem przez całą dobę, a przed najważniejszymi świętami to może i dłużej… Operatorzy logistyczni i deweloperzy upstrzyli nasz krajobraz "standardowymi pudełkami magazynów", starając się spełniać oczekiwania ich użytkowników, pilnując zarazem możliwie najkrótszego czasu i najniższych kosztów realizacji tych inwestycji. O czymś chyba jednak zapomniano. O czym? O odmienianej we wszystkich możliwych przypadkach w mediach i różnych oficjalnych wystąpieniach ekologii i związanej z nią samowystarczalności obiektów, np. w zakresie pozyskiwania wody, ciepła i energii elektrycznej. Może jednak nie zapomniano, ale nie było to wcześniej opłacalne? A dziś jest?