Polska jest w tyle globalnego wyścigu o zielony wodór
- Oprac. M.T.
- Kategoria: Logistyka
Najbliższe lata będą kluczowe dla rozwoju gospodarki wodorowej – wynika z raportu opracowanego przez 4CF. UE mocno zintensyfikowała w ostatnich kilkunastu miesiącach działania zmierzające do budowy tej niskoemisyjnej gałęzi gospodarki, a liderami są m.in. Francja, Niemcy i Włochy. Jednak w globalnym wyścigu uczestniczą też inne kraje, które aspirują do roli producentów i dostawców wodoru. Na tym tle Polska wciąż wypada blado – pomimo przyjęcia strategii wodorowej brak m.in. jasnej legislacji obniżającej ryzyko inwestycyjne projektów wodorowych i ram regulacyjnych dla funkcjonowania rynku wodoru.
– Polska może odegrać znaczącą rolę w europejskiej rewolucji wodorowej, w każdym ogniwie łańcucha wartości – zarówno w dziedzinie badań i rozwoju, tworzenia innowacji dotyczących produkcji, jak i transportu wodoru. Tutaj mamy już znaczące osiągnięcia, m.in. w zaopatrywaniu europejskich partnerów w instalacje niezbędne do produkcji i przesyłu tego surowca – mówi agencji Newseria Biznes Maciej Jagaciak, ekspert 4CF i Polskiego Towarzystwa Studiów nad Przyszłością.
Aby osiągnąć neutralność klimatyczną do 2050 roku, Europa musi znacznie przyspieszyć transformację energetyczną. Ma w tym pomóc czysty, zielony wodór, będący alternatywą dla paliw kopalnych, który ma duży potencjał zastosowania m.in. w energetyce i transporcie. Zielony wodór w tej chwili stanowi raptem ok. 1 proc. globalnej produkcji wodoru. Zdecydowana większość to szary wodór, który pochodzi z paliw kopalnych i który jest wykorzystywany m.in. w rafinacji ropy naftowej, produkcji amoniaku, metanolu i stali. Zastąpienie go czystym surowcem stwarza szansę na przyspieszenie dekarbonizacji, a przy okazji pobudzenie innowacji i stworzenie nowej, dochodowej gałęzi przemysłu.
– Zielony wodór może być też bardzo ważnym elementem polskiej energetyki, ponieważ jest świetnym nośnikiem energii. To, że z niego obecnie nie korzystamy, wynika głównie z pewnych problemów technologicznych. One są możliwe do rozwiązania, ale są po prostu droższe. Natomiast sama technologia generowania prądu z wodoru czy też używania wodoru do zasilania np. samochodów jest już całkiem nieźle poznana – mówi Maciej Jagaciak.
W ostatnich kilkunastu miesiącach UE – zarówno w wyniku polityki klimatycznej, jak i rosyjskiej napaści na Ukrainę, która skłoniła całą Europę do uniezależniania się od rosyjskich paliw – mocno przyspieszyła działania zmierzające do budowy gospodarki wodorowej. Przyjęta przez nią strategia wodorowa, plan RePowerEU i zaktualizowana dyrektywa o OZE (RED III) zakładają do 2030 roku m.in. budowę elektrolizerów o mocy 40 GW oraz 20 mln t zużycia wodoru, w tym 10 mln t z importu. Ponadto dyrektywa RED III obliguje do wykorzystania zielonego wodoru, który do końca tej dekady ma stanowić 5,7 proc. zapotrzebowania na paliwa w UE (w tym 50 proc. zapotrzebowania na paliwa w przemyśle oraz 1,2 proc. zapotrzebowania na paliwa w transporcie morskim). Europejskie firmy mają też być prawnie zobligowane do wykorzystania zielonego wodoru w swoim miksie paliwowym. Ma się to przełożyć na ok. 9–10 mln t popytu na zielony wodór w 2030 roku.
W UE trwają też intensywne prace nad innowacjami mającymi na celu obniżenie kosztów, zwiększenie wydajności i obniżenie energochłonności w produkcji wodoru, w tym nad wykorzystaniem materiałów nieceramicznych oraz pary wodnej zamiast wody, zastosowaniem światła w produkcji elektrolizerów, produkcji wodoru z siarkowodoru (jedynie wymaga światła, bez ciepła) czy wykorzystaniem wody morskiej zamiast słodkiej.
W finansowaniu takich projektów ma pomóc nowo powstający Europejski Bank Wodorowy, ale UE już w tej chwili – w ramach kilkunastu programów pomocowych – wspiera projekty badawczo-rozwojowe i zapewnia bezpośrednie nakłady na infrastrukturę produkcyjną. Projekty wodorowe na dużą skalę rozpoczęło też już wiele europejskich koncernów, które chcą wcześnie przyłączyć się do budowy nowej gałęzi gospodarki i zająć czołowe pozycje w całym łańcuchu wartości wodoru.
Z raportu „Polski wodór. Czy zdążymy na czas?”, opracowanego przez firmę doradczą 4CF, wynika, że europejskimi liderami inwestycji wodorowych są w tej chwili Francja, Niemcy, Włochy, Hiszpania, Holandia i Portugalia. W tych krajach instytucje finansowe już finansują projekty wodorowe, a podmioty publiczne i prywatne przechodzą do fazy wdrożeniowej tych projektów. Rynek rozwija się także poza Europą. Regiony rozwijające się (Afryka, Bliski Wschód, Ameryka Południowa) aspirują do roli dostawców wodoru, a w USA (m.in. w ramach Inflation Reduction Act) powstaje całe otoczenie regulacyjne, systemy wsparcia i pomocy publicznej dla projektów wodorowych. Rosną także inwestycje w infrastrukturę, elektrolizery i ogniwa paliwowe, w czym dominują z kolei państwa azjatyckie. Z raportu 4CF wynika, że obecnie ok. 35 proc. globalnych inwestycji dotyczących wodoru powstaje w Europie i po 15 proc. w Ameryce Łacińskiej i Północnej. Jak dotąd na świecie zostało ogłoszonych ponad 1 tys. projektów wodorowych na dużą skalę, z czego prawie 88 proc. ma być uruchomionych do 2030 roku.– Polska gospodarka wodorowa jest w ciekawym punkcie, bo z jednej strony jesteśmy obecnie trzecim największym producentem wodoru w Europie, a z drugiej – ten wodór jest wykorzystywany głównie na potrzeby zakładów energetycznych i jest to tzw. szary wodór, nie ten ekologiczny, o który chodzi w rewolucji wodorowej w Europie. Natomiast jest bardzo silny ruch ku temu, aby jednak przestawić w Polsce gospodarkę wodorową na bardziej ekologiczne tory. Do tego zmierza m.in. przyjęta niedawno Polska Strategia Wodorowa 2030 z perspektywą do roku 2040. Bardzo duże inwestycje w tym segmencie prowadzi już Grupa Orlen, jest też kilka przykładów prywatnych firm, które próbują działać na tym polu – wymienia ekspert 4CF.
Obecnie trwają także prace legislacyjne nad tzw. Prawem wodorowym, istnieją już klastry i doliny wodorowe. Jednak to wciąż tylko początek drogi i – jak oceniają analitycy – w porównaniu z innymi państwami Polska znajduje się wciąż na bardzo wstępnym etapie wdrażania gospodarki wodorowej.
– Rynek wodorowy w Polsce cierpi na podobną chorobę, co wszystkie rynki wznoszące w naszym kraju, tzn. pewną lękliwość w kierunku inwestowania. Wiadomo, że dla większości inwestorów coś, co jest nowe i nie ma gwarancji zwrotu, nie jest tak atrakcyjne jak sprawdzone sposoby na pomnażanie swojego majątku. Dlatego tutaj dużą rolę mogłyby odegrać jakieś gwarancje albo przynajmniej jasne deklaracje ze strony rządu, dzięki którym biznes uznałby te wszystkie ryzyka za mniejsze, niż postrzega je w tej chwili – ocenia Maciej Jagaciak.
Jak pokazuje raport 4CF, pomimo przyjęcia strategii wodorowej w Polsce wciąż brak m.in. jasnej strategii transformacji energetycznej z aktami wykonawczymi czy legislacji obniżającej ryzyko inwestycyjne projektów wodorowych. Nie wiadomo też, jakie środki zostaną przeznaczone na wsparcie rozwoju gospodarki wodorowej w perspektywie do 2030 roku ani co zrobić w kierunku tego, aby produkcja polskiego wodoru była konkurencyjna kosztowo. Skala polskich inicjatyw wodorowych – mimo że wiele się o nich mówi – jest wciąż bardzo niewielka. Minimalny jest też udział polskich podmiotów w inicjatywach europejskich.
O opóźnieniach w tym obszarze świadczy też fakt, że wśród największych 100 projektów wodorowych w Unii Europejskiej wymienia się jedynie NeptHyne Pomorskiego Klastra Wodorowego i IPCEI Black Horse (Polski, Słowacji i Węgier). Poza nimi słyszy się głównie o projektach w sektorze transportowym czy inicjowanych oddolnie przez samorządy zakupach środków transportu miejskiego o napędzie wodorowym.
– W tej chwili nawet bardziej niż zmian w prawie potrzebujemy konkretnych decyzji odnośnie do tego, jak ma wyglądać przyszłość polskiej energetyki. Mamy wiele różnych koncepcji, w którą stronę ona ma zmierzać – są koncepcje trzymania się dotychczasowych sposobów zasilania polskich sieci energetycznych, jest koncepcja atomowa, wodór, OZE etc. Od przynajmniej kilkunastu, a może i kilkudziesięciu lat dyskusja o tym toczy się nieustannie i bez żadnych konkluzji. Koncepcje zmieniają się co kilka lat i niestety jest pewien kłopot z tym, aby doprowadzić je do finałowej fazy. Dlatego jasność decyzji, co ma być w tym miksie, i pewność, że ta decyzja będzie utrzymana, jest dziś kluczowa – podkreśla ekspert Polskiego Towarzystwa Studiów nad Przyszłością.
Szacuje się, że docelowo ok. 60 proc. wodoru będzie produkowane przez państwa z najlepszymi warunkami do generowania energii wiatrowej i słonecznej. To stawia Polskę w dość niekorzystnej sytuacji, jednak – jak pokazuje raport 4CF – wciąż istnieją szerokie możliwości uczestnictwa w części produkcji i innych składowych łańcucha wartości gospodarki wodorowej. Ważne jednak, żeby już teraz zapewnić polskim podmiotom z tego sektora odpowiednie warunki do rozwoju. W krótkiej perspektywie konieczne są m.in.: stworzenie ram regulacyjnych funkcjonowania w Polsce rynku wodoru, a także krajowego systemu wsparcia badań i produkcji wodoru oraz zapewnienie przez rząd odpowiednich funduszy na ten cel. Bez tego Polska będzie się oddalać od europejskiej i światowej czołówki, stając się w większości jedynie konsumentem zagranicznych technologii wodorowych i importerem wodoru, pozbawiając się przy tym potencjalnych przychodów, możliwości zwiększenia zatrudnienia i rozwoju technologicznego.
Źródło: Newseria