Czy epidemia wpłynęła na liczbę firm zajmujących się logistyką w Polsce - sprawdzamy w bazie firm
- Artykuł sponsorowany
- Kategoria: Transport i spedycja
Trwająca pandemia koronawirusa pod wieloma względami wpłynęła na przedsiębiorców. Tam, gdzie jedni musieli liczyć straty, ktoś inny zyskiwał. Jak na tym tle wypadają firmy zajmujące się logistyką?
Ktoś zyskuje, ktoś traci
Mimo lockdownu, czyli wygaszenia wielu gałęzi gospodarki, które mogliśmy obserwować wiosną tego roku, sporo działalności zaczęło rozwijać się niezwykle dynamicznie. Można powiedzieć, że wszystkiemu winny był Internet i przeniesienie naszej aktywności do wirtualnego świata. Firmy, które dzięki pandemii zwiększyły swoje przychody, to na pewno producenci niektórych elementów wyposażenia komputerów, na czele z tymi, które sprzedawały swoje kamerki internetowe. Dużą dynamikę wzrostu wykazał też rynek gier i subskrypcji dla konsol. Przez pewien czas nasz rodzimy CD Projekt RED notował tak duży wzrost wartości akcji, że jego wycena przebiła słynny, francuski Ubisoft. Nawet po korekcie kursu, akcje firmy wciąż mają się świetnie, co potwierdza, że wiele osób postanowiło uprzyjemnić sobie lockdown rozrywką cyfrową. Zyskały też platformy VOD, które w pewnym momencie musiały obniżyć jakość strumieniowania danych, bo zachodziło ryzyko, że ich serwery zostaną przeciążone. Pokazuje to dość dobrze, jak w kilka tygodni zmieniły się nawyki wielu osób. Skoro nie można było spędzać czasu na dworze, trzeba było znaleźć sobie inne hobby i Polacy nie różnili się tutaj mocno od obywateli innych państw w Europie i na świecie.
Niestety, ale wiele innych gałęzi gospodarki mocno ucierpiało na skutek pandemii COVID-19. Zgodnie z raportem największej bazy firm w Polsce - ALEO.com - w ciągu pierwszych dwóch miesięcy pandemii, zawieszono i zamknięto aż 13,2% firm taksówkarskich, 10,8% działalności nastawionych na turystykę oraz niewiele mniej (10,4%) firm, które działały w segmencie kultury i sztuki. COVID-19 dał się też we znaki firmom skupiającym się na edukacji pozaszkolnej (9%) oraz działalności związanych ze sportem. W skali całego kraju zamknięto lub zawieszono aż 2682 firm z branży kosmetycznej, 2108 przedsiębiorstw turystycznych i 1966 lokali gastronomicznych. Dziś wiemy już, że te wszystkie zmiany na rynku pociągnęły za sobą zarówno wzrost bezrobocia i deficytu budżetowego, jak i spadek indeksów giełdowych. Zgodnie z danymi GUS, bezrobocie wzrosło z około 5% do 6,1%, a WIG20 wciąż nie odbudował swojej pozycji sprzed pandemii. Dziś notuje po około 1700 punktów, podczas gdy w lutym przekraczał 2000 pkt.
Branża transportowa a koronakryzys
Za sprawą pandemii firmy z tego segmentu rynku znalazły się w trudnym położeniu. Z jednej strony część z nich musiała wziąć na siebie transport towarów zamówionych przez Internet, a z drugiej strony, zamknięte granice utrudniły typową, codzienną działalność przewoźników. Należy w tym miejscu rozgraniczyć model działania przedsiębiorstw logistycznych i firm kurierskich. W skali kraju, na COVID-19 zyskali raczej ci mniejsi przewoźnicy. Wynika to w dużej mierze z tego, że Polacy zamawiali paczki o dość niewielkich gabarytach. Możemy jedynie domniemywać, że w szczytowej fali obostrzeń niewiele firm i osób prywatnych decydowało się na transporty całych palet towaru z punktu A do punktu B. Naturalnie, przewozy krajowe na przykład płytek czy produktów aluminiowych, wciąż mogły funkcjonować, jednak gdy nasz dostawca transportował towary przewożone na przykład drogą morską z Chin lub lądową z Niemiec, to z oczywistych względów nie mógł wykonać transportu, a więc nie zarobił.
Dopiero z czasem, po rezygnacji rządów z kolejnych obostrzeń i po ponownym otwarciu granic, firmy zajmujące się logistyką znów mogły wykonywać zlecenia. Kondycja firm, które trudnią się działalnością, w tym segmencie rynku najbardziej zależała od tego, czy poszczególne firmy zajmowały się usługami krajowymi, czy spedycją międzynarodową. Nowa rzeczywistość wymagała dopasowania się do reżimu sanitarnego oraz poświęcenia nieco większej ilości czasu na odprawy celne - bo towary często musiały być dezynfekowane - jednak do tych zmian firmy dopasowały się bardzo szybko.
Przyszłość branży logistycznej po pandemii
Jesteśmy właśnie u progu drugiej fali pandemii. Już dziś dzienna ilość zachorowań często przekracza kilka tysięcy osób. Warto w tym miejscu przypomnieć, że wiosną ta liczba przez długi czas nie wychodziła ponad 400 potwierdzonych zachorowań. Można spodziewać się, że krzywa zachorowań aż do wiosny będzie wykazywać tendencję rosnącą. Sytuację komplikuje jednoczesny wzrost ilości osób chorych na grypę i innych, charakterystycznych dla jesieni, infekcji wirusowych i bakteryjnych, które mogą dawać podobne objawy do koronawirusa. Sytuacja stanie się dość klarowna w chwili, gdy do szerokiego obiegu trafią pierwsze szczepionki. Zgodnie z danymi, które raz na pewien czas przewijają się w mediach, ta może pojawić się w Polsce na wiosnę. Na dobrą sprawę nikt nie wie, jak wirus będzie zachowywał się do tego czasu. Dziś wygląda na to, że obecna odmiana COVID-19 jest nieco mniej szkodliwa, ale bardziej zaraźliwa. Czy ten trend utrzyma się w bliskiej przyszłości? Na to pytanie nie da się odpowiedzieć.
Dokładny obraz stanu branży logistycznej będzie znany najszybciej wiosną, po drugiej fali pandemii. Zasadnym jest też pytanie o rezerwy finansowe, jakie udało się zgromadzić przedsiębiorstwom, które musiały zawiesić lub znacznie ograniczyć swoją działalność. O ile tabor może stać przez kilka miesięcy i nic się z nim nie stanie, to pracownicy, którzy stracili pracę, raczej nie będą czekali, aż właściciel firmy znów ich zatrudni, a raczej poszukają ofert u konkurencji. Na kształt rynku firm logistycznych pośrednio wpłynie też pomoc ze strony państwa. Jeśli Sejm uchwali kolejną transzę wsparcia dla firm, to szanse na to, że przedsiębiorstwa logistyczne wyjdą z koronakryzysu bez większego szwanku, znacznie rosną.