"Dzień TIR-a", czyli dopóki te koła się kręcą…
Dziś "Dzień TIR-a". Choć właściwie - jak nieraz podkreślają to specjaliści od transportu - określenie "TIR" wcale nie oznacza znanego nam z dróg krajowych i zagranicznych zestawu drogowego (czyli np. ciągnika siodłowego z naczepą), a jedynie międzynarodową konwencję celną z 14.11.1975 r. dotyczącą przewozu towarów samochodami ciężarowymi w transporcie międzynarodowym, upraszczającą procedury na przejściach granicznych i w urzędach celnych dla większej skuteczności przewozów drogowych.
No, ale w powszechnej świadomości "TIR" to "TIR" - wielotonowa ciężarówka wioząca towary, zajmująca nieraz nasz pas ruchu, zaklinowana w wąskich śródmiejskich uliczkach, czasem leżąca w przydrożnym rowie i już. A czasem przykuwająca nasze oczy swoją gracją, kolorami, wyposażeniem i elegancją - jak kobieta. Kto nie wierzy, niech kopsnie się mniej więcej około 20 lipca pod Opole, gdzie co roku o tej porze odbywa się międzynarodowy zlot ciężarówek tuningowanych Master Truck i zobaczy, jakimi gorącymi uczuciami kierowcy darzą swoje pojazdy - niczym kobiety…
Na co dzień narzekamy na nie (zwłaszcza na drodze), ale nie możemy się bez nich obejść, a zwłaszcza bez tego, co są w stanie nam zaoferować - to oczywiście o "TIR-ach", żeby nie było. Czy przypuszczacie Państwo, w jakim procencie dostawy dóbr wszelakich są realizowane przy pomocy lądowego transportu drogowego, np. w USA? Ano - jak podaje truckinginfo.com - aż w 70%. Miliony produktów dla firm produkcyjnych, handlu, gastronomii, czy dla nas jako finalnych odbiorców indywidualnych, przemierza codziennie tysiące kilometrów szos na kołach, by niemal wszystkie branże i dziedziny życia funkcjonowały zgodnie z założonym harmonogramem. Według różnych źródeł, w tym m.in. GUS, w naszym kraju zarejestrowano już prawie 3,3 mln pojazdów ciężarowych, a statystyczny polski kierowca pokonuje rocznie 87.000 km, choć jedna trzecia naszych driverów wyrabia w 12 miesięcy od 100.000 do 200.000 km. Dzięki ich pracy osiągamy 17,5% całkowitej wartości tzw. tonokilometrów w Unii Europejskiej, a zarazem uzyskujemy jako kraj około 6% PKB (2017).
Wielkim sprzymierzeńcem nieustannego rozwoju wolumenu przewozów drogowych jest oczywiście internet, dający wręcz nieograniczone możliwości w relacjach dostawca - klient, ale… No właśnie, ale - bez fizycznego dowozu surowców i komponentów do produkcji, a z drugiej gotowych wyrobów do pośredników i odbiorców finalnych, trudno dziś mówić o jakimkolwiek rozwoju gospodarczym. A zatem, niech te koła "TIR-ów" kręcą się szybko i bezpiecznie, bo transportowcom (nie tylko drogowym) zawdzięczamy naprawdę wiele.
(fot. 2x Iwo Nowak)
Iwo Nowak
Z wykształcenia historyk i antropolog kulturowy; w latach 90. ub. wieku kierował poznańskim Oddziałem Polskiej Agencji Prasowej. Na przełomie XX i XXI w. pracował w administracji samorządowej w Swarzędzu, skąd przeszedł w 2001 r. do Instytutu Logistyki i Magazynowania, gdzie w latach 2002-2018 był redaktorem naczelnym ogólnopolskiego czasopisma "Logistyka". W roku 2008 rozpoczął studia III stopnia na Akademii Obrony Narodowej w Warszawie, zakończone obroną pracy doktorskiej na Wydziale Zarządzania i Dowodzenia tej uczelni (obecnie Akademia Sztuki Wojennej) z obszaru nauk społecznych, w specjalności logistyka. Jest rzeczoznawcą Ministerstwa Edukacji Narodowej w zakresie podręczników do kształcenia w zawodzie technik logistyk. Jest także autorem ponad 400 artykułów i współautorem kilku książek poświęconych logistyce i cyfryzacji.