Transport drogowy ma kłopoty
- Maciej Stajniak
- Kategoria: Komentarz tygodnia
Epidemia koronawirusa i pakiet mobilności to największe źródła zawirowań w polskim transporcie. Czy jest możliwe, że utrzyma on swoją wysoką pozycję?
dr hab. Maciej Stajniak, główny specjalista ds. logistyki, ŁUKASIEWICZ - Instytut Logistyki i Magazynowania
Trudno powiedzieć... Sukces tej branży został zbudowany przez samych przedsiębiorców, bez udziału państwa, bo państwo zupełnie się nią nie interesowało, nie dołożyło do firm transportowych nawet złotówki. A przed pandemią to była naprawdę ważna gałąź gospodarki narodowej, To ponad 150 tys. podmiotów zatrudniających ponad 800 tys. ludzi i generujących łącznie ponad 270 mld zł obrotów. Analizując sektor transportowy, można zauważyć, że na przestrzeni ostatnich dziesięciu lat liczba firm tego sektora pozostaje mniej więcej na tym samym poziomie, rosła za to liczba środków transportu. To oznacza, że firmy stawały się coraz większe i coraz silniejsze. Pod względem liczby wykonanych tonokilometrów jesteśmy liderem w Europie. Polskie firmy transportowe mają dzisiaj najnowocześniejszy tabor na Starym Kontynencie. Wszystko to dawałoby nadzieję na przyszłość, gdyby nie dwie unijne dyrektywy.
Jedna dotyczy pracowników delegowanych, a druga płacy minimalnej. Obie uderzają w polskie firmy transportowe i nie ma tu przypadku. Po prostu zachodni przewoźnicy, wystraszeni ekspansją polskich firm wymusili na swoich politykach interwencję w Brukseli, czego efektem są wspomniane dyrektywy. Ich wprowadzenie - obie weszły w życie w lipcu tego roku, choć wobec firm transportowych będą stosowane dopiero na przełomie 2021 i 2022 roku - znacząco ograniczają rentowność polskich firm transportowych, co oznacza przyblokowanie ich dalszego rozwoju. Pracodawca będzie musiał płacić swoim kierowcom znacznie więcej niż poprzednio. A zarobki w tej branży były przed pandemią naprawdę dobre, w granicach 7-8 tys. zł netto miesięcznie. Zatrudnienie kierowcy kosztowało pracodawcę ponad 15 tys. zł miesięcznie. Teraz znacznie więcej, bo przekraczając Odrę, kierowca będzie otrzymywał dodatkowo stawkę za godzinę obowiązującą na terytorium kraju, w którym wykonuje swoje obowiązki.
Polski transport drogowy w przeszłości doskonale radził sobie z wszelkimi przeciwnościami natury regulacyjnej, gospodarczej i technologicznej, więc należy się spodziewać, że w najbliższej perspektywie do 2030 roku będzie podobnie i obroty polskich firm transportu drogowego mogą rosnąć o około 3-4 proc. rocznie. To wprawdzie o około 50 proc. wolniej niż w mijającej dekadzie, ale widoczna jest tu znacząca przestrzeń do dalszego rozwoju.
O branży transportowej czytaj także:
- Pakiet Mobilności opublikowany
- Zadłużony transport